
Najsłynniejsze perfumy świata? Bez wątpienia Chanel Chanel No. 5. Prawie sto lat temu narodziła się ich legenda, która trwa do dziś. Podobno powstały przez przypadek, kiedy asystent perfumiarza wlał do jednej z fiolek, oznaczonej numerem 5, zbyt dużą ilość aldehydów. Gdy Coco Chanel zjawiła się, by ocenić postępy w pracach nad jej dziełem, od razu oszalała na punkcie tego zapachu. Mają w sobie fascynującą historię niespełnionej miłości i życia jednej z najbardziej niesamowitych kobiet świata mody, którą opowiadałam Wam zaledwie rok temu. Prawie sto lat później dom mody Chanel podjął próbę zmierzenia się z legendarną “piątką”, wypuszczając odmłodzoną wersję klasyka, Chanel N°5 L’Eau. Czy było warto?
You know me and you don’t
Z początku podchodziłam sceptycznie do nowego “arcydzieła”, stworzonego przez Oliviera Polge. Pewnie dlatego tak długo zajęło mi przekonanie się do Chanel N°5 L’Eau. Wystarczył jednak moment, żebym całkowicie straciła dla nich głowę. Chociaż nie przepadam do końca za cytrusowymi zapachami, to jednak w Chanel N°5 L’Eau mają one zupełnie inny wydźwięk – pastelowy i kuszący. W połączeniu z klasyczną różą majową z Grasse, jaśminem i ylang-ylang tworzą zniewalającą kompozycję. Rzadko tak mocno utożsamiam się z zapachami, ale nowa “piątka” wyjątkowo ze mną współgra. Duża w tym też zasługa aldehydów, które podbijają intensywność perfum, sprawiając, że nie można im się oprzeć.
Dla mnie, Chanel N°5 L’Eau ma wiele z Chanel No. 5, za co im chwała. Gabrielle Chanel z pewnością byłaby dumna z zapachu, który powstał na kanwie i dziedzictwie legendarnej “piątki”, inspirując kolejne pokolenia kobiet i sprawiając, że czują się niepowtarzalnie. Magia Chanel działa do dziś. You know me and you don’t, hasło reklamujące nowy zapach Chanel, doskonale odzwierciedla naturę współczesnych kobiet i ducha naszych czasów. A sam flakon? Prosty i jednocześnie wyrafinowany. Elegancka buteleczka zajmuje wyjątkowe miejsce w mojej kolekcji zapachów.
Ciekawa jestem, czy już próbowałyście Chanel N°5 L’Eau? A może wolicie klasyczną “piątkę”?