
Mówi się, że perfumy to największe afrodyzjaki. Uwodzą, intrygują, budzą pożądanie. Działają silnie na nasze zmysły, tak że w jednej sekundzie są w stanie przywołać wspomnienia. Najnowszy zapach MON PARIS Yves Saint Laurent został zainspirowany Paryżem i szaloną miłością dwojga ludzi. W sam raz na wiosnę, pomyślałam, kiedy zobaczyłam pięknie zapakowany flakon przewiązany delikatną czarną kokardą. Czy rzeczywiście pachnie jak miłość? Musicie przekonać się same. Szyprowo-kwiatowe nuty z pewnością mają w sobie coś z romantyzmu, są subtelnie słodkie, a to dzięki obecności aromatów truskawek, maliny czy gruszki, ale potrafią też zaskoczyć. Nie zabrakło delikatnego jaśminu, białego piżma, paczuli czy mojej ulubionej wanilii.
MON PARIS Yves Saint Laurent towarzyszył mi przy jednej z ostatnich sesji. Dzięki niemu poczułam klimat paryskiej kampanii zapachu. Cienka szarfa Saint Laurent to od kilku sezonów dodatek, który kojarzy się z francuską nonszalancją. Nie przepadam za misternymi wiązaniami pod szyją, więc w moim zestawieniu apaszka luźno powiewa na wietrze. A Wy znacie już MON PARIS? Z czym Wam się kojarzy?