
Nad szczoteczką LUNA zastanawiałam się od dłuższego czasu. Obejrzałam kilka tutoriali na YouTube, ale jakoś nigdy recenzje nie przekonały mnie na tyle, żeby pójść do Douglasa i ją kupić. Zwłaszcza, że moja Pani kosmetolog nie jest fanką szczoteczek sonicznych i stanowczo mi je zawsze odradzała. Wciąż jednak szukałam sposobu na dobre oczyszczenie mojej cery w domu. Pod uwagę brałam dwa urządzenia – domową kawitację i szczoteczkę silikonową, która w przeciwieństwie do tej z włosia, miała nie naruszać warstwy ochronnej skóry. Kiedy niedawno swoją premierę miała LUNA 2, pomyślałam, że to najlepszy moment, by ją sprawdzić.
Jak zapewne wiecie, oczyszczanie twarzy jest fundamentalną częścią pielęgnacji skóry. Na punkcie czystej skóry nie bez powodu mają bzika Azjatki, które uwielbiają szczoteczki soniczne. Jeśli one nie mogą się bez nich obyć, to może i dla mojej skóry LUNA okaże się zbawienna?
LUNA 2 – jak działa szczoteczka soniczna?
Na początek trochę faktów. LUNA 2 to ulepszona wersja LUNY firmy Foreo, która zrobiła furorę na całym świecie. Podobno ostatnio zachwycała się nią Kim Kardashian, pokazując ją na swoim snapie. Nie widziałam, więc nie potwierdzam, ale nie jestem też osobą, którą do zakupu czegokolwiek przekonują celebrytki. Wręcz przeciwnie. W tej kwestii ufam tylko sobie oraz rekomendacjom bliskich koleżanek lub Was, moich Czytelniczek (kilka razy skorzystałam z Waszych poleceń i byłam zachwycona!). Ale wracając do rzeczy, powstało mnóstwo tańszych wersji tej szczoteczki, jednak po przeczytaniu kilku mrożących krew w żyłach historii, nie odważyłabym się zaryzykować zdrowiem kupna tańszego zamiennika. Wiedziałam, że LUNA jest najlepszym wyborem, gdyż jest nie tylko bezpieczna, ale jest też gwarantem jakości (10 lat gwarancji jakości), co dla mnie jest najważniejsze.
LUNA działa dwukierunkowo – oczyszczająco i przeciwstarzeniowo. Dwuminutowy rytuał pielęgnacyjny obiecuje poprawić stan naszej skóry, pozostawiając ją młodszą i pełną blasku. Czy naprawdę tak jest? Otóż efekty po pierwszym użyciu przeszły moje najśmielsze oczekiwania. Skóra była cudownie gładka, czysta i rozświetlona. Nie mogłam się na nią napatrzeć w lustrze. Zastanawiałam się, czy tak będzie już zawsze?
2-minutowy rytuał pielęgnacyjny – oczyszczanie & anti-aging
Z pewnością spore znaczenie miał fakt, że wraz z szczoteczką użyłam żelu do mycia Foreo na noc – z pyłem meteorytowym, wyciągiem z moringi i olejkiem z migdałów. Genialny produkt, który maksymalnie oczyszcza skórę. Dodatkowo intensywność szczoteczki ustawiłam na maksimum. Moja twarz chyba nigdy nie była tak czysta! LUNA 2, jak zapewnia producent, wykorzystuje podwójną moc T-sonic, delikatnie peelingując usuwa martwy naskórek, odblokowuje pory, usuwając zanieczyszczenia, makijaż i sebum, dzięki czemu produkty pielęgnacyjne wchłaniają się jeszcze lepiej. Zaś druga strona szczoteczki, którą masujemy twarz, działa przeciwstarzeniowo, redukując widoczność zmarszczek mimicznych oraz pozwalając wniknąć substancjom aktywnym zawartym w kosmetykach jeszcze lepiej do naszej skóry. Dzięki szczoteczce LUNA 2 poranne i wieczorne oczyszczanie twarzy, to cudowny rytuał, od którego uzależniłam się od pierwszego użycia.

Ale po kilku dniach… nie było już tak różowo. Okazało się, że na mojej twarzy zaczęły pojawiać się krostki, a skóra zaczęła się przesuszać. Działanie szczoteczki okazało się zbyt mocne. Kiedy zmniejszyłam intensywność pulsacji (można ją regulować przyciskami + -) wszystko wróciło do normy i znowu cieszę się piękną i czystą skórą! Każda z nas jest inna, każda ma też inne potrzeby, dlatego ważne jest, by przygodę ze szczoteczką zacząć od małych dawek, nie tak jak ja, od największej intensywności, bo można przedobrzyć. To chyba najczęstszy błąd, jaki popełniamy przy używaniu różnych urządzeń do twarzy – jak zawsze, sprawdza się stara dobra zasada: mniej znaczy więcej.
Czym różni się nowa LUNA od starej? Szczoteczka ma 50% większą powierzchnię, dłuższe wypustki, które lepiej docierają do niedostępnych miejsc. Jak podaje producent LUNA, wykonana z ultra higienicznego silikonu, jest też 35 razy bardziej higieniczna niż zwykłe szczoteczki do twarzy. Co ważne – wystarczy naładować ją raz na pół roku (ja podłączyłam USB do laptopa) i jest 100% wodoodporna, więc można ją używać w wannie czy pod prysznicem. Po użyciu wystarczy umyć ją wodą z mydłem.
Moja opinia po 14 dniach używania? Gdybym wiedziała, że szczoteczka tak widocznie poprawi jakość mojej mieszanej skóry, zdecydowałabym się na nią wcześniej. Cera jest świetnie oczyszczona, drobne niespodzianki praktycznie się nie pojawiają, a jeśli już, to goją się o wiele szybciej. Widzę też diametralną zmianę przy wchłanianiu się kosmetyków. Mój trik, który uwielbiam, to oczyszczenie skóry i nałożenie maseczki, a następnie masaż drugą stroną szczoteczki, dzięki czemu aktywne substancje jeszcze lepiej wchłaniają się. Spróbujcie, bo działa cuda! Z kolei podczas porannego prysznica robię masaż szczoteczką z zimną wodą, genialnie poprawia mikro-krążenie i niweluje opuchliznę.
Którą wersję LUNY wybrać? Z racji tego, że moja skóra jest mieszana z tendencją do wrażliwej i suchej, wybrałam wersję do skóry normalnej. Obawiałam się, że niebieska (do mieszanej) będzie miała zbyt mocne działanie. Ciekawa jestem jeszcze wersji do skóry wrażliwej. Aktualnie nie mam porównania z innymi Lunami, ale po tych kilku tygodniach, wydaje mi się, że różowa szczoteczka była najlepszym wyborem. Jednak przed zakupem radziłabym Wam poradzić się sprzedawcy w sklepie bądź zrobić test na stronie Foreo odpowiadając na kilka pytań dotyczących Waszej skóry. Na pewno pomoże Wam to w podjęciu decyzji.
Regularna cena szczoteczki jest dość wysoka, bo jest to 799 zł. Ale w dniach 25-30 listopada na www.foreo.com macie zniżkę -25% na wszystko. Jest to 200 zł różnicy, więc jeśli któraś z Was rozważa zakup, to myślę, że warto.
