
Czy mówiąc o pielęgnacji skóry możemy mówić o inwestycji? Z wiekiem nabieramy coraz więcej świadomości, a nasze wybory dotyczące żywienia, stylu życia, czy dbania o siebie przestają być przypadkowe. W końcu twarz to też nasza wizytówka i to najbardziej widoczna. Na jej wygląd pracujemy same, 30 dni w miesiącu, 365 dni w roku. Jak pielęgnować skórę, by jak najdłużej cieszyć się pięknym wyglądem? Czy warto inwestować w droższe kosmetyki?
Każda z nas musi wypracować swój model pielęgnacji. Ja mogę Wam opowiedzieć o tym, jakie są moje doświadczenia i obserwacje. Myślę, że tu wszystkie powinnyśmy wziąć sobie do serca rady kosmetologów, którzy podkreślają, jak ważne jest dbanie o skórę od najmłodszych lat. Chronienie jej przed promieniowaniem słonecznym, które w 80% jest odpowiedzialne za starzenie się skóry, oczyszczanie i nawilżanie, to podstawy. Z czasem zaczynamy dostrzegać pierwsze oznaki upływu czasu, wtedy sięgamy po pierwsze kremy przeciwzmarszczkowe. Wiele kobiet zaczyna szukać jakościowych produktów. Na co powinnyśmy zwrócić uwagę chcąc nabyć droższy krem? Przede wszystkim pamiętajmy, że cena nie zawsze jest gwarantem wymarzonego efektu. Dlatego przy zakupie kosmetyków marek premium warto zapoznać się bliżej z marką, wziąć próbki czy nawet, jak w przypadku marki La Mer, poprosić o nałożenie produktów na twarz i dobranie odpowiedniej dla nas pielęgnacji przez specjalistę.
Kosmetyki marek premium – za co płacimy?
Za co więc płacimy w przypadku kosmetyków marek premium? Wbrew pozorom, nie chodzi wyłącznie o ładne opakowanie i marketing. Warto pamiętać, że na cenę produktu wpływa użycie składników aktywnych, ich jakości oraz wieloletnich badań, innowacji i kosztownych patentów. Dla przykładu jedna z najbardziej cenionych i lubianych marek, La Mer, została stworzona przez przez fizyka NASA, doktora Maxa Hubera w latach 70., kiedy jego twarz i ręce uległy poparzeniu w wyniku nieszczęśliwego wypadku. Po 12 latach badań i 6000 eksperymentów, w wyniku procesów bio-fermentacji alg oraz innych morskich minerałów, stworzył cudowną formułę – koktajl The Miracle Broth, która dziś jest podstawowym składnikiem wszystkich kosmetyków z linii La Mer.
Zanim specjalnie wyselekcjonowane algi trafią do legendarnego kremu La Mer zostają zmieszane z innymi aktywnymi składnikami pochodzącymi z natury i poddawane 4-miesięcznym procesom biofermentacji oraz dodatkowo ich działanie wzmacniane jest energią światła i dźwięku. Kiedy więc myślimy, że za słowem “algi” w składzie kosmetyku kryją się po prostu algi, warto poznać historię patentu, która sprawia, że na ten krem spojrzymy zupełnie inaczej. Tak samo w przypadku każdego innego produktu. Rozmawiając ze specjalistami przeróżnych marek kosmetycznych wielokrotnie słyszę, jak podkreślają, że żadna marka premium nie zamieszcza dokładnych informacji dotyczących składu, ponieważ są to chronione patenty, a niektóre z nich za swoją innowacyjność otrzymują nawet nagrody Nobla.
Dzięki swojej pracy mam okazję testować wiele produktów kosmetycznych i współpracować z najlepszymi markami. Przyznam szczerze, że nie zawsze cena idzie w parze z jakością czy zadowoleniem mojej skóry. Muszę być w 100% pewna efektów działania, zwłaszcza droższych kosmetyków, by móc Wam je polecić. Jedną z marek, która zdecydowanie warta jest uwagi, jest La Mer. Produkty bogate w cudowny koktajl algowy stosuję od 4 miesięcy, dlatego też zdecydowałam się na pierwsze podsumowanie. Zwłaszcza, że w sieci nie znalazłam artykułu o kompleksowej pielęgnacji La Mer. Mam nadzieję, że wielu z Was przydadzą się moje doświadczenia.
Legendarny krem – La Mer Moisturizing Cream
Krem o którym krążą legendy. Porównywano go już do kremu Nivea, próbowano odtworzyć recepturę. Mimo to kultowy pierwszy krem La Mer, który wyleczył poparzoną skórę jego twórcy, pozostaje ulubieńcem kobiet na całym świecie. Zanim zdecydowałam się na wypróbowanie La Mer Moisturizing Cream, minęło trochę czasu. Wiedząc, jak bogatą ma konsystencję, obawiałam się, że nie sprawdzi się przy mojej mieszanej skórze. Nic bardziej mylnego. Rzeczywiście jest bardzo treściwy, w czym przypomina krem Nivea, ale na tym kończą się podobieństwa.
Krem należy najpierw ogrzać w dłoniach, a dopiero potem wklepać w twarz. Jak działa? Koi podrażnioną, a nawet alergiczną skórę, silnie odżywia, działa przeciwzmarszczkowo, rozjaśnia przebarwienia. Skóra rano jest wypoczęta, miękka i rozświetlona. Idealny przy zarwanej nocy lub przemęczeniu. Świetnie sprawdza się podczas gorącej kąpieli w wannie – koleżanka poleciła mi nakładać grubszą warstwę, by wzmocnić jego działanie. Jeśli nie myjemy skóry wodą, to też dobre zabezpieczenie pod prysznicem. Stosuję go głównie na noc, choć zdarzało mi się również w ciągu dnia pod makijaż, o dziwo krem nie zważył się! Jednak zdecydowanie wolę go w wersji nocnej, a na dzień planuję wypróbować którąś z lżejszych wersji kremu La Mer np. La Mer The Oil Absorbing Lotion, lekki i beztłuszczowy, który poleciła do mojej skóry na dzień specjalistka La Mer. Jeśli macie wysuszoną skórę, z pewnością warto sięgnąć po ten bogaty, odżywczy krem. W przypadku skóry mieszanej na dzień, polecałabym Wam wypróbować lotion, gel lub krem soft.
La Mer The Treatment Lotion – Krok 1
Pierwszym krokiem pielęgnacji La Mer jest The Treatment Lotion, czyli lotion w płynie, który przedstawiałam Wam we Wrześniowej Liście Ulubieńców. Zawiera w sobie dużą dawkę koktajlu The Miracle Broth i przygotowuje skórę do dalszych etapów pielęgnacji. Głęboko nawilża skórę, a jednocześnie zawiera czerwone algi, które delikatnie ją złuszczają, dzień po dniu odsłaniając promienną, zdrowszą cerę. Skóra w dotyku jest natychmiast niesamowicie aksamitna!
La Mer The Eye Balm Intense – pielęgnacja oczu
Przerzuciłam się na ten balsam miesiąc temu, kiedy akurat skończył mi się inny krem pod oczy. W stosunku do wrażliwych okolic oczu jestem bardzo wymagająca, więc oczekiwałam przede wszystkim – niwelowania opuchlizny, odżywienia i zapobiegania powstawaniu zmarszczek. Jak do tej pory The Eye Balm Intense zaspokaja te potrzeby.
Zawiera morski enzym DePuff, który jest substancję czynną, zmniejszającą widoczne obrzęki, drobne linie i zmarszczki, jednocześnie wygładzając i naprężając skórę. Dodatkowo balsam bardzo szybko się wchłania, a dołączona do niego szpatułka z metalową kuleczką cudownie chłodzi skórę podczas masażu. Bardzo lubię ten etap mojego porannego i wieczornego rytuału La Mer.
La Mer Lifting & Firming Mask – maska do zadań specjalnych
Maska Lifting & Firming Mask od La Mer to ukoronowanie 50 lat innowacji i kunsztu marki. Działanie liftingujące i ujędrniające zapewniają nam kompleksy Concentrated Miracle Broth i Concentrated Lifting Ferment. Pobudzają one zdolność skóry do odzyskiwania młodzieńczej sprężystości poprzez wspomaganie naturalnej produkcji kolagenu.
Używam jej raz w tygodniu, głównie na noc, wmasowując w skórę twarzy, a po 20 minutach kładę dodatkowo La Mer Moisturizing Cream. Ważnym elementem jest pędzelek, którym nakładamy maskę ruchami ku górze, by zwiększyć jej działanie liftingujące.
La Mer The Renewal Oil
Mój absolutny must have i kosmetyk La Mer, od którego wszystko się zaczęło. Chyba nie ma problemu, którego nie byłby w stanie rozwiązać. Nawilża, odżywia, rozświetla, rozjaśnia przebarwienia, koi wrażliwą skórę, leczy wypryski. W wakacje był jedynym kosmetykiem, którego używałam non stop. Jesienią stosuję go na noc zamiast serum lub w ciągu dnia np. dodając kilka kropelek do kremu czy podkładu. Ostatnio przeczytałam też wywiad z Victorią Beckham, która wymienia ten olejek, jako swój ulubiony. A to już moja druga buteleczka i z pewnością będę go stale używać.
La Mer – ochrona przeciwsłoneczna
Te produkty towarzyszyły mi podczas wakacji. Fluid Soleil de La Mer SPF 50 jest tak wydajny, że zużyłam może 1/3 tubki. Pięknie pachną, zawierają koktajl The Miracle Broth, dzięki czemu zabezpieczają skórę przed przebarwieniami i poparzeniem, jednocześnie rozświetlając ją, kojąc i nawilżając. Uzupełnieniem jest ochrona ciała w postaci The Reparative Body Sun Lotion SPF 30 High. To mój obowiązkowy zestaw podróżny. Mam nadzieję, że niebawem znowu się przyda.