
Pamiętacie moje wielkie rozczarowanie najnowszym podkładem Chanel Les Beiges? Cóż, nie spodziewałam się, że tak szybko przyjdzie mi przeprosić się z marką Chanel… A wszystko za sprawą kultowego kremu Chanel CC Cream Complete Correction SPF 50 w nowej formule. Najpierw podbił on serca Azjatek, potem Europejek i Amerykanek, udało się i z moim, co wiecie, nie jest proste… Ale tym razem jest to miłość od pierwszego użycia!
Chanel CC Cream krem korekcyjny – co w nim takiego wyjątkowego?
Zbliża się wiosna, czas na pielęgnacyjne zmiany. W mojej łazience, obok sprawdzonych kosmetycznych hitów, pojawiają się nowości. Na Chanel CC Cream wpadłam przypadkowo szukając dobrego preparatu z ochroną przeciwsłoneczną. Co ciekawe tego kremu nikt mi nie polecił. Sama wypatrzyłam go w Sephorze i poprosiłam o próbkę, byłam wtedy w Krakowie na Gali “Przyłapani na modzie”, a wcześniej stwierdziłam, że zajrzę do Galerii Krakowskiej. Na drugi dzień wracałam do domu i z ciekawości nałożyłam krem z próbki – już przy pierwszym kontakcie wielkie zdziwienie! Ale jak to? Taki przyjemny, aksamitny, jakby mokry, pięknie się rozprowadza, świetnie kryje i daje mój ulubiony lekko rozświetlony efekt, do tego nie podkreśla suchych skórek, sprawia że znikają zmarszczki i pory są jakby mniej widoczne? A i jeszcze posiada filtr SPF 50, którego w ogóle nie czuć… Niemożliwe! Czyżbym znalazła perłę w Chanel?
Chanel CC Cream – nieskazitelna skóra w kilka sekund?
Jak się domyślacie nie czekałam długo, by kupić pełnowartościowy produkt. Przemiła Pani konsultantka Chanel w Sephorze w Galerii Mokotów dobrała mi odpowiedni odcień. Teraz nie wyobrażam sobie codziennego makijażu bez Chanel CC Cream, który naprawdę odwala świetną robotę, kiedy potrzebuję dobrze wyglądać i zależy mi na naturalnym wykończeniu. Ale do rzeczy – jak działa to cudo?
1. Korekta niedoskonałości – znikają jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki
To główne założenie kremu CC, który pięknie koryguje skórę, wygładza, wyrównuje jej koloryt, zmniejsza widoczność porów oraz drobnych zmarszczek. I to wszystko w kilka chwil. Moja mieszana skóra nigdy nie będzie idealna, więc potrzebuję odpowiedniego krycia, a jednocześnie nie lubię efektu maski i cenię sobie naturalne rozświetlenie. Ten krem spełnia moje wszystkie oczekiwania – specjalne pigmenty redukują przebarwienia i zaczerwienienia. Gdybym nie sprawdziła na sobie, nigdy bym w to nie uwierzyła.
2. Nawilżenie i pielęgnacja – efekt pełnej blasku cery
Jako że nie jest to typowy podkład, a połączenie kosmetyku pielęgnacyjnego i makijażowego, Chanel CC Cream wypełniony jest składnikami nawilżającymi, przeciwstarzeniowymi i ochronnymi. Zawiera m.in. kwas hialuronowy zapewniający optymalne nawilżenie skóry i aktywne składniki stymulujące produkcję naturalnego kolagenu (rejuwencję).
3. Działanie przeciwzmarszczkowe przez cały dzień
Zawarty w kremie kompleks z ekstraktu z brzoskwini przeciwdziała powstawaniu zmarszczek i chroni przed negatywnym wpływem czynników zewnętrznych.
4. Najwyższa ochrona przeciwsłoneczna SPF 50
Chanel CC Cream zwiększył swoją ochronę z 30 na SPF 50 – co warto wiedzieć krem posiada ochronę przed promieniami UVA i UVB (warto więcej poczytać na ten temat TU, bo wbrew powszechnej opinii szkodliwe promienie działają cały rok, nie tylko w słoneczne dni, ale również w te pochmurne!) oraz mineralny filtr zapobiegający podrażnieniom skóry.
5. Trwałość – promienna skóra bez zmiany koloru
Byłam pewna, że tego typu pielęgnacyjny produkt musi w ciągu dnia przestać wyglądać dobrze. Nic z tych rzeczy! Po całym dniu spotkań krem wciąż trzyma się świetnie. Strefa T wymaga przypudrowania, ale właściwie poza tym, radzi sobie doskonale. I co dla mnie ważne nie zmienia koloru i nie gromadzi się w porach i zmarszczkach.
Chanel CC Cream Complete Correction SPF 50 – mój nowy ulubieniec
Najbardziej podoba mi się w nim multifunkcyjność i fakt, że nie muszę już pod podkład nakładać kremu z filtrem, co zawsze kończyło się katastrofą i wysypem… Używam go od miesiąca i z pewnością jest to na dzień dzisiejszy najlepsze rozwiązanie dla mojej skóry i potrzeb. Żałuję tylko, że odkryłam go tak późno;)
PS. Aha, zauważyłam, że duże znaczenie dla wyglądu tego kremu na twarzy ma sposób nakładania. Najładniej wygląda nakładany uniwersalnym okrągłym pędzlem (właśnie tym, który jest na zdjęciu). Mam kilka pędzli do podkładu, ale to właśnie ten sprawia, że krem rozkłada się idealnie gładko, tuszując niedoskonałości i pory (poprzez stemplowanie).
PS. 2 Gorąco Wam polecam wziąć przy okazji próbkę tego kremu z drogerii. Nic nie kosztuje, a możecie znaleźć naprawdę świetny produkt i tylko żałować, że nie odkryłyście go wcześniej. Oczywiście te z Was, które jeszcze go nie znają, bo to żadna nowość 😉